Czy wapowanie "bierne", tak zwane z drugiej ręki, jest niebezpieczne ? Mit często powtarzany w najróżniejszych mediach, chociaż już niejednokrotnie eksperci udowadniali, że zjawisko pasywnego wapowania nie istnieje.
Do publicznej wiadomości wypłynęło badanie przeprowadzone przez Departament Zdrowia Publicznego w Kalifornii.
Eksperyment polegał na zmierzeniu ilości związków chemicznych w powietrzu w sklepach z e-papierosami, gdzie wapowanie jest dozwolone.
Wyniki:
-Nicotine: nie stwierdzono
-Glycidol: nie stwierdzono
-Formaldehyde: 7.2 ppb
-Diacetyl: nie stwierdzono używając standardowych metod
-2,3-Pentanedione: nie stwierdzono używając standardowych metod
-Acetyl butyryl: nie stwierdzono używając standardowych metod
-Acetoin: nie stwierdzono używając standardowych metod
-Acetone: nie stwierdzono
-Ethyl benzene: nie stwierdzono
-m,p-Xylene: nie stwierdzono
-o-Xylene: nie stwierdzono
-Toluene: nie stwierdzono
-Acetaldehyde: nie stwierdzono
-Acetonitrile: nie stwierdzono
-alpha-pinene: nie stwierdzono
-Benzene: nie stwierdzono
-Chloroform: nie stwierdzono
-d-Limonene: nie stwierdzono
-Methylene chloride: nie stwierdzono
-Methyl methacrylate: nie stwierdzono
-n-Hexane: nie stwierdzono
-Styrene: nie stwierdzono
Początkowo badacze, którzy przeprowadzili eksperyment, nie chcieli i nie udostępniali wyników, ponieważ rezultaty nie sprzyjały anty-vapingowej narracji.
Za wyciek odpowiada prof. Micheal Siegel, który komentuje:
"Badanie to uzupełnia dowody, że w rzeczywistych warunkach „bierne wapowanie” nie wydaje się stanowić znaczącego zagrożenia dla zdrowia. Pomimo twierdzeń wielu organizacji przeciwdziałających wapowaniu, udokumentowane zagrożenia dla zdrowia związane z „waporyzacją z drugiej ręki” wydają się minimalne. A dzieje się to w środowisku o stosunkowo ekstremalnych warunkach."